poniedziałek, 13 kwietnia 2015

Rozdział 7


Ważna notka pod rozdziałem!

Kat P.O.V

Przez całą drogę do Justina myślałam jaki ma problem o tej godzinie. Co prawda jest dziesiąta więc może naprawdę coś ważnego. Zadzwoniła do drzwi :
- Lola?! A co ty tu robisz? - wmurowało mnie. Stała tam z uśmiechem na ustach w bluzce Biebera.
- Chyba powinnam zapytać o to ciebie.
- Kochanie, kto to? - nie minęła sekunda a ten dupek był przy drzwiach - Och... Kat co cię tu sprowadza?
- Co mnie tu sprowadza?! Pytasz co mnie tu sprowadza ?!
- Tak?
- Napisałeś mi SMS'a że masz problem i mam przyjść więc jestem!
- Nic ci nie pisałem ! - Teraz zrozumiałam, Lola wszystko uknuła żeby nas skłócić, o nie ja się tak łatwo nie dam. 
-Tak? To może mi się coś pomyliło. W takim razie nie będę wam przeszkadzać - Loli zszedł z twarzy ten jej uśmieszek.
Powiedziałam i odeszłam. Szłam powolnym krokiem. Mimo wszystko chyba poczułam się zazdrosna. Zazdrosna? Z-A-Z-D-R-O-S-N-A. Zazdrosna! Zadzwoniłam do mojego Justina ale nie odbierał. Zadzwoniłam jeszcze raz, pierwszy sygnał, drugi sygnał, nie odbiera.  Nie wiem co się stało z nami. Kiedyś byliśmy ze sobą bardzo blisko. Gadaliśmy codziennie, godzinami, a teraz gadamy raz w tygodniu. 
Usłyszałam dźwięk przychodzącej wiadomości.

Od Lili
Robię dzisiaj nocowanie. Wpadnij do mnie. Będą jeszcze inne dziewczyny, poznasz je, na pewno się polubicie.

Nocowanie? Super!

Do Lili
Zaraz będę.

Zadzwoniła do drzwi:
-Hej!
-Hej! Wejdź.- zrobiła miejsce bym weszła.
- Okej. To jest An, Alex i Jen - przedstawiła mi po kolei każdą z dziewczyn.
- Cześć. Jestem Kat. 
- Fajnie cie wreszcie poznać.
- Was również. Przepraszam na moment ale muszę... - przerwał mi dzwonek mojego telefonu - Halo?
- Jestem u sąsiadów.
- Aha. No dobrze.
- Mamo mogę nocować u Lili?
- Okej. 
- Cześć - zakończyłam połączenie.
- Kto to ?
- Moja mama, powiedziała że jutro idziemy całą rodziną do restauracji na kolację z przyjaciółmi rodziców.
- To pewnie będziesz się nudzić?
- No nie do końca. Przyjaciele moich rodziców mają syna w naszym wieku, który jest też moim bliskim przyjacielem.
- Jak się nazywa?
- Luke Hemmings.
- Co?!!! Ten Luke Hemmings? - wszystkie cztery dziewczyny powiedziały chórkiem. Nie wiedziałam o co im chodzi.
Pokazałam im jego zdjęcie, a te zapiszczała:
- Ty wiesz to wiesz z kim się trzymać!
- Możecie mi powiedzieć o co wam chodzi?
- To nic nie wiesz?! Luke to kapitan drużyny szkolnej, odwieczny wróg Biebera i do tego nieziemsko przystojny.
- Warto wiedzieć - wzruszyłam ramionami.
- Jutro do ciebie wpadnę i cię wyszykuję - powiedziała z zachwytem Lili
- To nie jest konieczne.
- Nie marudź! - skarciła mnie.

Obudziły mnie promienie słoneczne wpadające  przez okno salonu mojej przyjaciółki. Obudzona, leżałam na podłodze i myślałam o całym zajściu z Bieberem. Dlaczego on wykorzystuje dziewczyny? Nigdy nie był zakochany? A co do Justina to chyba nie uda nam się już odbudować naszej relacji, co raz mniej się do siebie odzywamy. Przykre bo to on wspierał mnie kiedy byłam w rozsypce. Może tylko udawał? Dziewczyny okazały się być super babkami. Na pewno się zaprzyjaźnimy.

Justin P.O.V

- Justin! Śniadanie!
- Cześć mamo - dałem jej buziaka w policzek.
- Cześć Jasmin - pocałowałem ją w to samo miejsce co mamę.
- Cześć tato - przybiłem z nim piątkę i zasiadłem do stołu.
- Dzisiaj idziemy do restauracji - powiedziała z entuzjazmem mama.
- Z jakiej to okazji ?  - zapytałem.
- Jaxon wraca.
- Jak to wraca ? Kiedy?
- Dzisiaj w południe. 
Jaxon to mój młodszy brat, jest bliźniakiem Jasmin. Rok temu wyjechał do szkoły  z internatem ale jak widać wraca. Cieszę się bo trochę mi go brakowało.
Po zjedzonym śniadaniu, postanowiłem pograć z Rayanem w kosza.

Do Rayan
Zaraz. Kosz.

- Mamo! Wychodzę!
- O której wrócisz? 
- Siema! - Trzasnąłem drzwiami.
Szedłem ulicą i myślałem o wczorajszym zajściu. Przecież nic jej nie wysłałem. Dla pewności sprawdziłem jeszcze telefon. Nic. Dziwne było jej zachowanie. Najpierw na mnie na wrzeszczała a później tak po prostu odeszła.

- Yo, Bieber
- Siema, stary - przybiliśmy naszą piątkę. 
- Jak korepetycje z twoją ukochaną?
- To nie jest moja ukochana!
- Ale ci się podoba. To jak było?
- Spoko, zostałem na kolacji, prawie się całowaliśmy, rozproszyła minie a no i na następny dzień się mieliśmy dziwny epizocik.
- Wszystko zajebiście, ale jaki epizocik ?
- Przyszła do mnie rano twierdząc że wysłałem jej SMS'a by szybko przyszła. Tylko że ja nic nie pisałem. Kiedy przyszła jeszcze u mnie była Lola i... - Zaraz, jak to jeszcze?- przerwał mi przyjaciel. - No wiesz... 
- Ciebie popierdoliło czy co?
- Dlaczego niby?
- Wracasz ze spotkania z jedną i od razu idziesz do drugiej?
- To Lola przyszła do mnie!
- A co teraz z Kat?
- A co ma być. Najpierw na mnie na wrzeszczała, a potem po prostu odeszła mówiąc że nie będzie nam przeszkadzać.
- Przy najmniej ona jest bardziej inteligenta niż inne laski i jak widać ty.
- O czym ty gadasz?
- A nie przyszło ci namyśl że to Lola wysłała jej tego SMS'a, a potem go wykasowała?!
- O kurwa... jaka zdesperowana laska.
- Powinieneś zakończyć znajomość z jej kuzynką.
- Dlaczego?
- Kat mi mówiła że Lola jej grozi.
- Z mojego powodu?
- Tak. - No nieźle... - Musisz wybrać Kat albo Lola? Ja chętnie zajmę się Kat.
- Łapy precz - zaśmieliśmy się. 

Graliśmy dobre dwie godziny. Powiedziałem przyjacielowi o Jaxonie. Można powiedzieć że się ucieszył. Musiałem już spadać do domu bo za 30 minut idziemy do restauracji. Jak zawsze dobre poczucie czasu. Wpadłem do domu jak oszalały. Dostałem opieprz od mamy że jestem tak późno. Umyłem się, przeprałem, poprawiłem włosy i zszedłem na dół: 
- Jaxon, bracie, jak dobrze cię widzieć - zamknąłem go w braterskim uścisku.
- Ciebie też.
- To co możemy już iść? - zapytała z irytacją Jasmin.
- Moja słodka, wredna, młodsza siostrzyczka - Jaxon żartował z niej. 
- Jestem młodsza o dwie minuty.
- Bracie jak mi cię brakowało.

- Co dla państwa? - zapytała kelnerka. Oczywiście zauważyłem jak na mnie patrzy. Jak na kawałek mięsa. Rodzice złożyli nasze zamówienie. Kiedy tak czekaliśmy na nasz posiłek zobaczyłem... Kat siedzącą przy dwudziestoosobowym stole. Zauważyłem jej rodziców, siostrę, jakiś ludzi których nie znam i...  i... Hemmingsa przytulającego do siebie Kat. Moje ciało się napięło. Chyba poczułem się zazdrosny. Zazdrosny? Z-A-Z-D-R-O-S-N-Y. Zazdrosny! Nie! Chcesz ją tylko wykorzystać. Racja. Ona tak pięknie wygląda w tej granatowe sukience i z tym uśmiechem na twarzy. Cały czas bacznie ją obserwowałem :
- Podoba ci się? - zapytał Jaxon.
- Kto?
- Ta dziewczyna - wskazał głową na Katherine. Jasmina i rodzice byli pochłonięci rozmową więc nie zauważyli że ja i mój brat szepczemy.
- Co? Nie.
- Przecież widzę jak na nią patrzysz. Brata nie oszukasz. Znasz ją?
- Tak.. wczoraj tak jakby się pokłóciliśmy.
- Czemu jeszcze nie masz dla niej kwiatów i jej nie przepraszasz?
-  A skąd pomysł że to moja wina? - Jaxon spojrzał na mnie błagalnym wzrokiem.
- Dobra, to moja wina. Ale nie sądzę że się pogodzimy.
- Czemu? Przecież każda laska jest twoja.
- No właśnie ona jest inna. Nie wzdycha na mój widok.
- Natomiast ty do niej tak - nabijał się. Uderzyłem go w ramię.

Siedzieliśmy w tej nudnej restauracji jakieś półtorej godziny. Cały czas obserwowałem Kat. Najwięcej rozmawiała z Lukiem. Przytulali się, śmiali, nie do z niesienia. Robiło się co raz później, mój wróg zbierał się do wyjścia, pocałował Katherine w policzek i wyszedł z lokalu za swoimi rodzicami. Skorzystałem z okazji że go już nie było i napisałem do dziewczyny.

Do Kat
Pięknie wyglądasz w tej sukience.

Dziewczyna przeczytała wiadomość i spojrzała przed siebie. Zobaczyła mnie, puściłem jej oczko, a ona zaczęła mi odpisywać.

Od Kat
Daruj sobie. Na takie teksty może sobie brać Lole, a właśnie nie mam jej z tobą?

Do Kat
Nie ma, ale jesteś ty. Nie sądzisz że to przeznaczenie?

Od Kat 
Nie? Przyszłam tu tylko po to by spotkać się z Lukiem. Chyba już go znasz? Co?

Spojrzałem na nią a ona uśmiechnęła się chytrze. Wie jak mnie wyprowadzić z równowagi. 

Od Kat
Coś nie tak? :(

Do Kat
Lepiej uważaj.

Od Kat
Grozisz mi?

Do Kat
Raczej ostrzegam.

Wróciłem do domu. Pożegnałem się z wszystkimi domownikami i poszedłem do mojego pokoju. 

Do Księżniczki
Księżniczko, tęsknie za tobą. Chciałbym odbudować naszą relację. Jest to możliwe?

Od Księżniczki
Ja też za tobą tęsknie. Bardzo zależy mi na naszej relacji.

Do Księżniczki
Nawet nie wiesz jak się cieszę! To opowiadaj co u ciebie się działo.

Dziewczyna zadzwoniła do mnie i zaczęliśmy gadać. Rozmawialiśmy do trzeciej w nocy a zaczęliśmy o dwudziestej drugiej. Bardzo się za sobą stękaliśmy. Zadowolony położyłem się spać.


Kat P.O.V

Dzisiaj jest najgorszy dzień tygodnia. Poniedziałek. Przy najmniej w szkole spotkam się z Lukiem. Luke jest moim przyjacielem od dzieciństwa. Kiedy przeprowadziłam się do Anglii często mnie odwiedzał. Bardzo za nim tęskniłam. Nie wiedziałam że chodzi do mojej szkoły ponieważ był na jakimś klasowym wyjeździe. Nie chodzimy razem do klasy. Kocham go jak brata. On jako jedyny w szkole wie co wydarzyło się w Anglii. Ufam mu jak nikomu innemu. Myślałam tak leżąc w łóżku. Jest już godzina siódma. Szybko wstałam, ogarnęłam się w łazience, ubrałam, uczesałam, umalowałam oraz zeszłam na dół. Śniadanie jak zawsze, perfekcyjne. Ucałowałam rodziców, pożegnałam z siostrą i wyszłam z domu. Dzisiaj Lili nie idzie do szkoły, ma lekarza. Natomiast jest ktoś z kim będę mogła pogadać:
- Hej, ślicznotko! - o wilku mowa.
- Cześć, jak tam?
- Wiesz co... jutro po szkole gram mecz, wpadniesz mi pokibicować? 
- Oczywiście! - uśmiechnęłam się do niego. - Luke, znasz Biebera?
- Znam - od razu jego ciało się napięło.
- Przyjaźnicie się?
- Kat nie chcę o tym mówić. 
- Och... no dobrze.

Cała droga minęła w ciszy. Dotarliśmy do szkoły, wszystkie oczy powędrowały na nas. Każdy gapił się to na mnie, to na Luka. Nie wiem o co im chodzi. Wstukałam mój kod od szafki i pociągnęłam za drzwiczki. Wyjęłam potrzebne mi książki, zamknęłam drzwi. Miałam dość tej chorej sytuacji z Lolą, żeby groziłam mi z powodu Biebera, a może aż z powodu Biebera. Nie ma powody do obaw, przynajminiej z mojej strony. Jeśli ma tak być do końca roku szkolnego to muszę coś z tym zrobić i nawet mam pewien pomysł. Dopiekę Justinowi, może w tedy przestanie zarywać do mnie. Lola za to będzie miała nie złą rywalkę. 
Z takim zamiarem poszłam do nauczycielki matematyki:
- Dzień dobry.
- Witaj, co cię tu sprowadza, nie masz teraz z zemną lekcji?
- Jest sprawa z moim udzielaniem korepetycji Justinowi Bieberowi. Nie mogę dłużej go uczyć ponieważ muszę zajmować się młodszym rodzeństwem po lekcjach - kłamstwo - ale znalazłam już zastępstwo.
 - Kto to taki?

*********************************************************************************
Hejo! Wracam do was z małym opóźnieniem (myślę że już takich nie będzie). Zrobiłam też dla was zakładkę 'informowani' , kilka osób mnie o to prosiło więc o to jest klik . Rozdział jest dłuższy niż zazwyczaj. 
Co myślicie o rozdziale? Czekam na szczere opinie. 

10 komentarzy = nowy rozdział
Buziaki Ania :* 
Komentuj to motywuje. :)

13 komentarzy:

  1. Czekam na dalsze :**

    OdpowiedzUsuń
  2. No przerwać w takim momencie? Ty serca nie masz dziewczyno! Ja chcę, żeby oni się już zorientowali, że oni to oni. Do następnego ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. no no boski rozdział :D Czekam nn <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Jej w końcu nowy rozdział :D Super piszesz opowiadania :) Do następnego <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Super rozdział, ;) czekam na nn. :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Super nje moge sie doczekac nastepnego :)))

    OdpowiedzUsuń
  7. Twoj blog forever ��

    OdpowiedzUsuń
  8. Świetny Rozdział jestem bardzo ciekawa co bd dalej ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Cuuudne *-* Czekam na nn ;* Kc ;*

    OdpowiedzUsuń