środa, 10 czerwca 2015

Rozdział 15

Kat P.O.V

Jak wróciłam, od Justina od razu rzuciłam się na łóżko i rozryczałam się jak małe dziecko. Po prostu rozryczałam, mocząc tym samym sobie koszulkę.

Godzina na zegarku wskazywałam pierwszą w nocy. Dlaczego nie śpię? To proste nie mogę. Nie mogę przestać myśleć. Myśleć o wszystkim. Zastanawiam się jak by było gdybym się nie urodziła ? Czy Cari by żyła? Czy rodzice zostali w Anglii? A może Jus znalazł by sobie porządną dziewczynę? Moje użalanie przerwało pukanie w szybę.
- Hej, musimy porozmawiać. Pewnie mnie nie znasz, jestem bratem Justina - chłopak powiedział przez uchylone okno. Mam go wpuścić? Przecież ja go nawet nie znam. A jak coś mi zrobi? I tak jest mi to obojętne. Wstałam z łóżka i wpuściłam go do środka.
- Jestem, Jason - przedstawił się, wyciągnął w moim kierunku dłoń, która uścisnęłam.
- Kat, więc o czym musimy porozmawiać prawie o drugiej w nocy ?
- Byłaś dzisiaj u nas, porozmawiać z moim bratem. Słyszałem tą rozmowę, a właściwie kłótnie. Posłuchaj, Justin naprawdę nic nie zrobił twojej siostrze. Kiedy wrócił do domu od razu poszedł do siebie spać.
- To kto w takim razie to zrobił? - zapytałam zaciekawiona.
- Lola, ona upiła twoją siostrę, a gdy Cari była bardzo śpiąca zaprowadziła ją do sypialni Jusa.
- Moment, moment. Dlaczego niby miałabym wierzyć tobie? Nie obraź się ale ty jesteś bratem Justina, a wiesz że on mnie strasznie okłamał?
- Tak wiem, jak myślisz kto go pociesza? To ja widzę jak każdego dnia cierpi z twojego powodu. Nie mówię że sobie nie zasłużył. A co do tego wierzenia, to komu uwierzysz? Mi czy twojej kuzynce, która jest dwulicowa?
- Masz mnie, uwierzę tobie, chcę wierzyć, ale to nie jest takie proste.
- Dobrze, dam ci czas. Prześpij się z tym, zastanów na spokojnie. Tylko pamiętaj, ja wiem, że po mimo tego jak go nienawidzisz to i tak o nim ciągle myślisz, i nie potrafisz inaczej - wyszedł przez otwarte okno które zaraz potem zamknęłam. Teraz to już na pewno nie pójdę spać. Wyszłam z  mojego pokoju, szarpnęłam za klamkę drzwi na przeciwko, przekroczyłam próg pomieszczenia. Chodziłam po nim i nie umiałam się opanować. Moje myśli biły się ze sobą.
- Cari, powiedz mi co ja mam zrobić? - wyjrzałam przez okno, zapytałam w duchu licząc że da mi jakiś znak.
- Nadal nie pojmuję dlaczego ty, czy to co mówił brat Justina to prawda? Błagam...cię..daj...mi...jakiś...znak... -  załkałam.

To dzisiaj, dzisiaj jest pogrzeb mojej siostry. Tu miało być lepiej, a jest gorzej niż było. Gdyby nie ja, nie przeprowadzalibyśmy się. Co jest ze mną nie tak? Czy robi innym krzywdę? Jestem wredna? Sama nie wiem dlaczego tak jest. Stanęłam przed lustrem, przyglądałam się sobie. Byłam ubrana w czarną sukienkę, czarne rajstopy, czarne buty, czarny płaszczyk kończył mój ubiór. Jednym słowem jest w żałobie. Nie rozmawiałam z rodzicami odkąd...to... się stało. Wypuściłam powietrze ze świstem, nie wiedząc że w ogóle jest wstrzymywałam. Zeszłam na dolne piętro i w grobowej ciszy udałam się z moimi rodzicielami do auta. W grobowej, dowcip mi się udał.

Ksiądz prowadził całą ceremonię, ale ja nawet go nie słuchałam. Cały czas rozmyślałam nad słowami Jasona.
Widziałam Bieberów, siedzieli w czwartym rzędzie od końca ale go nie widziałam. Właśnie do tarliśmy do momentu w którym trzeba było zakopać w ziemi trumnę. Jak to okropnie brzmi, trumnę. Nie mogłam patrzeć na całe chowanie mojej siostry, na ludzi dławiącymi się swoimi łzami, na te twarze z wymalowanym współczuciem. Przeprosiłam mamę i wymknęłam się na sam koniec.
- Jesteś bez czelny, jak możesz jeszcze tu przychodzić? - powiedziałam dość głośnym szeptem.
- Kat, ja nic nie zrobiłem. Uwierz mi... -  Po jego słowach " Uwierz mi..." przypomniały mi się słowa jego brata. Spojrzałam na Lolę, była przygnębiona. Czy ona.. ona płacze? Jest bardzo przejęta, jak mogła by zrobić coś takiego o co osadzał ją chłopak młodszy ode mnie?
- Nie poniżaj się...



*********************************************************************************
Uhuhuhu Justin sobie trooooszczkę nagrabił. Co sądzicie?
Jestem ciekawa jakie jest wasze zdanie na ten temat ?
Dziś taki króciutki :( troszeczkę nie zadowala mnie fakt że jest bardzo mało wyświetleń poprzedniego rozdziału :'(
No ale nic nie poradzę. Sama.
*
Podoba wam się taka drama?

Buziaki Ania :*
Komentuj to motywuje.

sobota, 6 czerwca 2015

Rozdział 14

Kat P.O.V

Po środku sufitu zamontowany jest żyrandol, a z niego zwisała gruba, poszarpana lina. Nie mogę tego powiedzieć... Nie potrafię. Ona... ona się powiesiła. Podeszłam do wiszącej osoby. Wyciągnęłam do niej moją trzęsącą dłoń, dotknęłam jej zimnego policzka. Zimnego.
- Mamo! Mamo!! - głośno zawyłam.
- Co się sta.... Boże! Cari! Cari, nie!! Dlaczego?! Dlaczego!?! - Mama opadła na kolana i przytuliła do siebie bezwładnie wiszące nad podłogą nogi jej młodszej córki. Mój płacz mieszał się z szlochem mojej matki. Reakcja ojca była podobna do mojej rodzicielki kiedy wpadł do pomieszczenia. To była nasza wspólna tragedia. Ona mnie wyprzedziła. To ona miałam mnie znaleźć martwą po pocięciu się. Ona, a nie ja! Gdybym to teraz zrobiła rodzicą, była bym wyrodną córką. Cała nasza trójka płakała na podłodze nad zmarłą.
Patrzyłam przez okno jak zakład pogrzebowy zabiera ciało do kostnicy. Kurwa. Nie mam już siostry. Weszłam do swojego pokoju, dopiero teraz zauważyłam na biurku kopertę z moim imieniem.

" Kochana siostro... albo nie. Hej, wiem że teraz płaczesz i jesteś na mnie zła, ale uwirz tak będzie dla mnie lepiej. Pewnie głowisz się dlaczego. Dlaczego? Pamiętasz jak powiedziałam ci, że idę do koleżanki? Poszłam w tedy na imprezę do Jasmin. Trochę sobie popiłam...upiłam się. Następnego ranka obudziłam się obok śpiącego Justina. Rozumiesz? Wykorzystał mnie... Myślałam nad tym co zrobić i wtedy wpadłam na ten pomysł. Nie mogłabym patrzeć mu w oczy i tobie. Wiem że pomimo tego co ci zrobił ty nadal coś do niego czujesz. Rodzicom napisałam coś innego, nie mogą znać prawdy. Proszę nie mów im prawdy. To moja jedyna prośba. Kocham cię i będę cię kochać nawet tam na górze. Choć pewnie pójdę do piekła...  
                                                                                                                                   Kocham cię xx " 

- Ja też cię kocham - szepnęłam. 

Leżałam na łóżku z toną chusteczek. Moje wszystkie problemy wywodzą się od Justina. Miałam już mu dać szanse, ale teraz nie potrafiłabym. Ja nie wiem co mam robić, najpierw przygody w Anglii, później Justin, a na końcu śmierć Cari. Życie nie jest moją przyjaciółką. 

Stałam pod drzwiami do domu Bieberów. Wahałam się czy aby na pewno chcę to zrobić. Zadzwoniłam dzwonkiem.
- Och, witaj Katherino - uśmiechnęła się do mnie matka Justina. 
- Dzień dobry, jest może Justin?
 - Jest u siebie - kobieta przepuściła mnie w przejściu.
Wdrapałam się pod schodach na górne piętro. Stanęłam przed drewnem i ostatni raz zawahałam się. Czy dam radę spojrzeć mu w oczy? Delikatnie zapukałam i pociągnęłam w dół klamkę. 
- Kat?
- Justin, musimy pogadać.
- Jeśli chodzi o...
- Nie - przerwałam mu. - Chodzi o coś innego, fajnie było pocieszać się młodszymi? Naprawdę, tak nisko upadłeś żeby wykorzystać niewinną dziewczynę? Nie wiem chciałeś się zemścić? Chciałeś jeszcze bardziej pożartować ze mnie, dlatego wybrałeś moją siostrę?
- Nie wiem o co ci chodzi? - Widziałam nie zrozumienie w jego tęczówkach.
- Nie udawaj! Jak możesz nie wiedzieć co robiłeś ostatniej nocy? Czy ty musisz ze wszystkiego i ze wszystkich się nabijać?
- Nie wiem o co ci chodzi. Przychodzisz, krzyczysz na mnie, a nawet kurwa nie raczysz mi powiedzieć co takiego zrobiłem!
- Jesteś bezczelny! I ty jeszcze pytasz się mnie co zrobiłeś? - Posłał mi tylko pytające spojrzenie. Muszę mu chyba wytłumaczyć bo ta rozmowa nie doprowadzi do niczego.
- Moja... moja siostra nie żyje... Popełniła samobójstwo...przez...przez...ciebie.
- Jak to prze zemnie, co zrobiłem? - Dlaczego jest takim idiotą? Dałam mu list Cari do mnie. 
- Przeczytaj - nakazałam.

Justin P.O.V

Czytając tekst nic z niego nie rozumiałem. Jak przyszedłem do domu to od razu poszedłem spać. Ktoś musiał mnie wrobić, ale na pewno nie Cari, to nie w jej stylu.
- Kat, ja jej nic nie zrobiłem. Jak wróciłem od ciebie prosto poszedłem spać, a rano obudziłem się sam. Ktoś mnie wkręcił.
- Taaaa, jasne - prychnęła dziewczyna. - Ty nawet ie wiesz jak to jest. Najpierw tak dużo wydarzyło się w Anglii, później ty, a na końcu śmierć Cari... z twojego powodu. Miałam już dać ci drugą szanse. 
- Zakładam że nie chcesz bym ci współczuł.
- Nie, nie chcę ale chcę żebyś wiedział że się cięłam. Cięłam z twojego powodu... - To był cios prosto w moje serce.
- Zanim wyjdę, nie chcę cię znać. Zniknij z mojego życia. - i wyszła. To życie mnie wkurwia.


*********************************************************************************
Wielka drama.
O to rozwiązanie pytania z poprzedniego rozdziału.
Ktoś się spodziewał?
Jesteśmy co raz bliżej końca :(
Mam do was pytanko, macie wattpada?
Następne ff chcę pisać tylko na wattpadzie :)
Czy Kat da się przekonać Justinowi?
Czy Kat pozna prawdę?
Czy wszystko jest już skończone między nimi?
*Nie było rozdziału tak długo z powodów technicznych. Rozdziały piszę na telefonie, kiedy byłam na zielonej to pisałam sobie rozdział w wersjach roboczych, nie miałam netu co oznacza że rozdział zapisał mi się tylko w telefonie. Kiedy wróciłam to telefon mi się zepsuł z rozdziałem w środku. Zmieniałam telefon i już jest wszystko okej. Przepraszam was bardzo.*
Kolejny już w środę.

Buziaki Ania :*
Komentuj to motywuje.