poniedziałek, 2 maja 2016

Reaktywacja?

Hej! Podczas tej dłuuugiej 'przerwy' dużo osób pytało, prosiło, domagało się nowych rozdziałów. Pomyślałam nad dokończeniem tego... Jeśli ktoś tu jest, to dajcie znak czy chcecie.

Kontakt Ask

środa, 10 czerwca 2015

Rozdział 15

Kat P.O.V

Jak wróciłam, od Justina od razu rzuciłam się na łóżko i rozryczałam się jak małe dziecko. Po prostu rozryczałam, mocząc tym samym sobie koszulkę.

Godzina na zegarku wskazywałam pierwszą w nocy. Dlaczego nie śpię? To proste nie mogę. Nie mogę przestać myśleć. Myśleć o wszystkim. Zastanawiam się jak by było gdybym się nie urodziła ? Czy Cari by żyła? Czy rodzice zostali w Anglii? A może Jus znalazł by sobie porządną dziewczynę? Moje użalanie przerwało pukanie w szybę.
- Hej, musimy porozmawiać. Pewnie mnie nie znasz, jestem bratem Justina - chłopak powiedział przez uchylone okno. Mam go wpuścić? Przecież ja go nawet nie znam. A jak coś mi zrobi? I tak jest mi to obojętne. Wstałam z łóżka i wpuściłam go do środka.
- Jestem, Jason - przedstawił się, wyciągnął w moim kierunku dłoń, która uścisnęłam.
- Kat, więc o czym musimy porozmawiać prawie o drugiej w nocy ?
- Byłaś dzisiaj u nas, porozmawiać z moim bratem. Słyszałem tą rozmowę, a właściwie kłótnie. Posłuchaj, Justin naprawdę nic nie zrobił twojej siostrze. Kiedy wrócił do domu od razu poszedł do siebie spać.
- To kto w takim razie to zrobił? - zapytałam zaciekawiona.
- Lola, ona upiła twoją siostrę, a gdy Cari była bardzo śpiąca zaprowadziła ją do sypialni Jusa.
- Moment, moment. Dlaczego niby miałabym wierzyć tobie? Nie obraź się ale ty jesteś bratem Justina, a wiesz że on mnie strasznie okłamał?
- Tak wiem, jak myślisz kto go pociesza? To ja widzę jak każdego dnia cierpi z twojego powodu. Nie mówię że sobie nie zasłużył. A co do tego wierzenia, to komu uwierzysz? Mi czy twojej kuzynce, która jest dwulicowa?
- Masz mnie, uwierzę tobie, chcę wierzyć, ale to nie jest takie proste.
- Dobrze, dam ci czas. Prześpij się z tym, zastanów na spokojnie. Tylko pamiętaj, ja wiem, że po mimo tego jak go nienawidzisz to i tak o nim ciągle myślisz, i nie potrafisz inaczej - wyszedł przez otwarte okno które zaraz potem zamknęłam. Teraz to już na pewno nie pójdę spać. Wyszłam z  mojego pokoju, szarpnęłam za klamkę drzwi na przeciwko, przekroczyłam próg pomieszczenia. Chodziłam po nim i nie umiałam się opanować. Moje myśli biły się ze sobą.
- Cari, powiedz mi co ja mam zrobić? - wyjrzałam przez okno, zapytałam w duchu licząc że da mi jakiś znak.
- Nadal nie pojmuję dlaczego ty, czy to co mówił brat Justina to prawda? Błagam...cię..daj...mi...jakiś...znak... -  załkałam.

To dzisiaj, dzisiaj jest pogrzeb mojej siostry. Tu miało być lepiej, a jest gorzej niż było. Gdyby nie ja, nie przeprowadzalibyśmy się. Co jest ze mną nie tak? Czy robi innym krzywdę? Jestem wredna? Sama nie wiem dlaczego tak jest. Stanęłam przed lustrem, przyglądałam się sobie. Byłam ubrana w czarną sukienkę, czarne rajstopy, czarne buty, czarny płaszczyk kończył mój ubiór. Jednym słowem jest w żałobie. Nie rozmawiałam z rodzicami odkąd...to... się stało. Wypuściłam powietrze ze świstem, nie wiedząc że w ogóle jest wstrzymywałam. Zeszłam na dolne piętro i w grobowej ciszy udałam się z moimi rodzicielami do auta. W grobowej, dowcip mi się udał.

Ksiądz prowadził całą ceremonię, ale ja nawet go nie słuchałam. Cały czas rozmyślałam nad słowami Jasona.
Widziałam Bieberów, siedzieli w czwartym rzędzie od końca ale go nie widziałam. Właśnie do tarliśmy do momentu w którym trzeba było zakopać w ziemi trumnę. Jak to okropnie brzmi, trumnę. Nie mogłam patrzeć na całe chowanie mojej siostry, na ludzi dławiącymi się swoimi łzami, na te twarze z wymalowanym współczuciem. Przeprosiłam mamę i wymknęłam się na sam koniec.
- Jesteś bez czelny, jak możesz jeszcze tu przychodzić? - powiedziałam dość głośnym szeptem.
- Kat, ja nic nie zrobiłem. Uwierz mi... -  Po jego słowach " Uwierz mi..." przypomniały mi się słowa jego brata. Spojrzałam na Lolę, była przygnębiona. Czy ona.. ona płacze? Jest bardzo przejęta, jak mogła by zrobić coś takiego o co osadzał ją chłopak młodszy ode mnie?
- Nie poniżaj się...



*********************************************************************************
Uhuhuhu Justin sobie trooooszczkę nagrabił. Co sądzicie?
Jestem ciekawa jakie jest wasze zdanie na ten temat ?
Dziś taki króciutki :( troszeczkę nie zadowala mnie fakt że jest bardzo mało wyświetleń poprzedniego rozdziału :'(
No ale nic nie poradzę. Sama.
*
Podoba wam się taka drama?

Buziaki Ania :*
Komentuj to motywuje.

sobota, 6 czerwca 2015

Rozdział 14

Kat P.O.V

Po środku sufitu zamontowany jest żyrandol, a z niego zwisała gruba, poszarpana lina. Nie mogę tego powiedzieć... Nie potrafię. Ona... ona się powiesiła. Podeszłam do wiszącej osoby. Wyciągnęłam do niej moją trzęsącą dłoń, dotknęłam jej zimnego policzka. Zimnego.
- Mamo! Mamo!! - głośno zawyłam.
- Co się sta.... Boże! Cari! Cari, nie!! Dlaczego?! Dlaczego!?! - Mama opadła na kolana i przytuliła do siebie bezwładnie wiszące nad podłogą nogi jej młodszej córki. Mój płacz mieszał się z szlochem mojej matki. Reakcja ojca była podobna do mojej rodzicielki kiedy wpadł do pomieszczenia. To była nasza wspólna tragedia. Ona mnie wyprzedziła. To ona miałam mnie znaleźć martwą po pocięciu się. Ona, a nie ja! Gdybym to teraz zrobiła rodzicą, była bym wyrodną córką. Cała nasza trójka płakała na podłodze nad zmarłą.
Patrzyłam przez okno jak zakład pogrzebowy zabiera ciało do kostnicy. Kurwa. Nie mam już siostry. Weszłam do swojego pokoju, dopiero teraz zauważyłam na biurku kopertę z moim imieniem.

" Kochana siostro... albo nie. Hej, wiem że teraz płaczesz i jesteś na mnie zła, ale uwirz tak będzie dla mnie lepiej. Pewnie głowisz się dlaczego. Dlaczego? Pamiętasz jak powiedziałam ci, że idę do koleżanki? Poszłam w tedy na imprezę do Jasmin. Trochę sobie popiłam...upiłam się. Następnego ranka obudziłam się obok śpiącego Justina. Rozumiesz? Wykorzystał mnie... Myślałam nad tym co zrobić i wtedy wpadłam na ten pomysł. Nie mogłabym patrzeć mu w oczy i tobie. Wiem że pomimo tego co ci zrobił ty nadal coś do niego czujesz. Rodzicom napisałam coś innego, nie mogą znać prawdy. Proszę nie mów im prawdy. To moja jedyna prośba. Kocham cię i będę cię kochać nawet tam na górze. Choć pewnie pójdę do piekła...  
                                                                                                                                   Kocham cię xx " 

- Ja też cię kocham - szepnęłam. 

Leżałam na łóżku z toną chusteczek. Moje wszystkie problemy wywodzą się od Justina. Miałam już mu dać szanse, ale teraz nie potrafiłabym. Ja nie wiem co mam robić, najpierw przygody w Anglii, później Justin, a na końcu śmierć Cari. Życie nie jest moją przyjaciółką. 

Stałam pod drzwiami do domu Bieberów. Wahałam się czy aby na pewno chcę to zrobić. Zadzwoniłam dzwonkiem.
- Och, witaj Katherino - uśmiechnęła się do mnie matka Justina. 
- Dzień dobry, jest może Justin?
 - Jest u siebie - kobieta przepuściła mnie w przejściu.
Wdrapałam się pod schodach na górne piętro. Stanęłam przed drewnem i ostatni raz zawahałam się. Czy dam radę spojrzeć mu w oczy? Delikatnie zapukałam i pociągnęłam w dół klamkę. 
- Kat?
- Justin, musimy pogadać.
- Jeśli chodzi o...
- Nie - przerwałam mu. - Chodzi o coś innego, fajnie było pocieszać się młodszymi? Naprawdę, tak nisko upadłeś żeby wykorzystać niewinną dziewczynę? Nie wiem chciałeś się zemścić? Chciałeś jeszcze bardziej pożartować ze mnie, dlatego wybrałeś moją siostrę?
- Nie wiem o co ci chodzi? - Widziałam nie zrozumienie w jego tęczówkach.
- Nie udawaj! Jak możesz nie wiedzieć co robiłeś ostatniej nocy? Czy ty musisz ze wszystkiego i ze wszystkich się nabijać?
- Nie wiem o co ci chodzi. Przychodzisz, krzyczysz na mnie, a nawet kurwa nie raczysz mi powiedzieć co takiego zrobiłem!
- Jesteś bezczelny! I ty jeszcze pytasz się mnie co zrobiłeś? - Posłał mi tylko pytające spojrzenie. Muszę mu chyba wytłumaczyć bo ta rozmowa nie doprowadzi do niczego.
- Moja... moja siostra nie żyje... Popełniła samobójstwo...przez...przez...ciebie.
- Jak to prze zemnie, co zrobiłem? - Dlaczego jest takim idiotą? Dałam mu list Cari do mnie. 
- Przeczytaj - nakazałam.

Justin P.O.V

Czytając tekst nic z niego nie rozumiałem. Jak przyszedłem do domu to od razu poszedłem spać. Ktoś musiał mnie wrobić, ale na pewno nie Cari, to nie w jej stylu.
- Kat, ja jej nic nie zrobiłem. Jak wróciłem od ciebie prosto poszedłem spać, a rano obudziłem się sam. Ktoś mnie wkręcił.
- Taaaa, jasne - prychnęła dziewczyna. - Ty nawet ie wiesz jak to jest. Najpierw tak dużo wydarzyło się w Anglii, później ty, a na końcu śmierć Cari... z twojego powodu. Miałam już dać ci drugą szanse. 
- Zakładam że nie chcesz bym ci współczuł.
- Nie, nie chcę ale chcę żebyś wiedział że się cięłam. Cięłam z twojego powodu... - To był cios prosto w moje serce.
- Zanim wyjdę, nie chcę cię znać. Zniknij z mojego życia. - i wyszła. To życie mnie wkurwia.


*********************************************************************************
Wielka drama.
O to rozwiązanie pytania z poprzedniego rozdziału.
Ktoś się spodziewał?
Jesteśmy co raz bliżej końca :(
Mam do was pytanko, macie wattpada?
Następne ff chcę pisać tylko na wattpadzie :)
Czy Kat da się przekonać Justinowi?
Czy Kat pozna prawdę?
Czy wszystko jest już skończone między nimi?
*Nie było rozdziału tak długo z powodów technicznych. Rozdziały piszę na telefonie, kiedy byłam na zielonej to pisałam sobie rozdział w wersjach roboczych, nie miałam netu co oznacza że rozdział zapisał mi się tylko w telefonie. Kiedy wróciłam to telefon mi się zepsuł z rozdziałem w środku. Zmieniałam telefon i już jest wszystko okej. Przepraszam was bardzo.*
Kolejny już w środę.

Buziaki Ania :*
Komentuj to motywuje.


sobota, 16 maja 2015

Rozdział 13

Kat P.O.V

Dlaczego życia nie można sobie narysować ? Cóż było by to za łatwe, prawda? Przecież nie może być spokojnie, no nie ? Czasem myślę że skoro życie jest trudne to po co żyć cierpiąc? Wystarczy tylko otworzyć okno i z niego zeskoczyć. Ale to nie los nam utrudnia,  tylko ludzie będący w naszym otoczeniu. A co by było gdy bym cały czas trzymała się sama? Gdy bym nie znalazła przyjaciółki? Gdy bym nie pisała na blogu? Odpowiedź jest prosta. Była bym wrakiem człowieka który tonie we swoich myślach... Zaraz czy ja właśnie to robię? Tak, to właśnie robię i chyba nie zamierzam tego skończyć. Dlaczego tego nie skończę? Sama nie wiem. Wiesz i to dobrze. Nie chcesz myśleć o Justinie, więc zaprzątasz sobie głowę innymi myślami. Ochhhh ty zawsze nie wiesz kiedy się odezwać!
- Kat? - Moje przemyślenia przerwał głos mojej siostrzyczki. 
- Tu jestem !
- Wychodzę do przyjaciółki, rodziców nie ma. Zostajesz sama, okej?
- Tak, baw się dobrze - mruknęłam.
- Jeśli chcesz mogę zostać z tobą ?
- Nie, nie... Nie chcę cię zanudzać moim użalaniem się nad sobą.
- Na pewno?
- Tak! Idź już tam póki się nie rozmyślę - posłałam siostrze uśmiech, co też odwzajemniła.
- Cześć - powiedziała Cari i zniknęła za drzwiami.
- Cześć, cześć...
Przeniosłam się z mojego pokoju do salonu i zasiadłam na mięciutkiej kanapie. Skakałam po kanałach telewizyjnych, zatrzymałam na jakimś nudnym filmie. Siedziałam wgapiona w ekran urządzenia. Usłyszałam wybawienie aka dzwonek do drzwi. W tym momencie nie zastanawiałam się kto przyszedł, tylko dziękowałam za to że nie musiałam siedzieć sama przed telewizorem. Pociągnęłam klamkę w dół, kiedy zorientowałam się jaka osoba stoi na przeciwko mnie z impetem próbowałam zamknąć drzwi, chłopak zablokował je nogą :
- Musimy pogadać - powiedział zachrypniętym głosem.
- Ja nic nie muszę, a ty możesz sobie już iść.
- Nie, mamy jedną sprawę do obgadania.
- Ale tylko jedną - warknęłam i przepuściłam go w przejściu. Wszedł do środka i usiadł na sofie. Bezczelny.
- Więc...? - zaczęłam.
- Dlaczego mnie unikasz? A jeśli już coś powiem to od razu wybiegasz z płaczem? - zapytał cicho. - Ale powiedz prawdę.
Nie wytrzymałam. Sam kłamie, a mi karze mówić prawdę. Dupek.
- Mam ci powiedzieć prawdę? Tak? - Kiwnął potwierdzająco głową.
- Dobrze! Wiem już wszystko! Rozumiesz! Wszystko! Nie ma żadnej małej kawalerki jest za to ogromna willa! Nie jesteś biedny i współczujący, jesteś obrzydliwie bogaty i dwulicowy! Każdą nazywasz Księżniczką?! Chciałeś się pośmiać? To miał być żart? Tak? Śmiesznie było? Bo ja nie miałam powodu do śmiechu! - widziałam żal i rozczarowanie w jego oczach. - Ufałam ci. Wierzyłam że jesteś inny. Po co ci to było? - powiedziałam to wręcz nie usłyszalnym szeptem, wiedziałam że mnie usłyszał :
- Ja... nie wiem co myślałem. Byłaś inna od reszty dziewczyn... - Ale dlaczego nie zakończyłeś tego? - zapytałam czując słone łzy na policzkach. - Wiedziałem że prawda cię zaboli... ale po prostu... nie umiałem. - Czyli po prostu wolałeś żebym ja odebrała to dwa razy mocniej? Wyjdź. - Kat... - Nie! Powiedziałam wyjdź!
Kierował się do drzwi a ja zaraz za nim. Otworzył drzwi, od wrócił się w moją stronę :
- Ale żadnej nie nazywałem Księżniczką - szepnął to i zostawił mnie samą. Trzasnęłam drewnem, osunęłam się po nim nie mogąc złapać powietrza przez szloch.

Justin P.O.V

Dlaczego? Dlaczego to się tak potoczyło? Dlaczego ciągnąłem naszą znajomość po mimo że wiedziałem jaki będą tego skutki? Na te pytania nawet ja nie znałem odpowiedzi. Nie mogłem patrzeć Kat w oczy. Widziałem w nich tylko smutek, zdradę, przygnębienie i strach. Strach przed tym co będzie dalej. Ja też się bałem. Bałem się że ją stracę na zawsze. Trzeba było myśleć o tym wcześniej, Geniuszu. Świetne wyczucie czasu. Dochodząc do mojego domu usłyszałem głośną muzykę, podchodząc bliżej była bardziej wyrazista, a wokół willi było można zauważyć mnóstwo samochodów. Co jeszcze mnie dzisiaj zaskoczy? Otworzyłem co ja gadam, popchnąłem drzwi. W środku było co najmniej trzy/czwarte szkoły. Impreza. No tak, rodziców nie ma, brat wyszedł na chwilę to smarkacze tak się bawią. Ciekawe które z nich było takie odważne Jasmin czy Jaxon? W tłumie nastolatków, co mnie zdziwiło że nie tylko młodszych ode mnie, dostrzegłem moją siostrzyczkę. Tak... wyczuj ten sarkazm.
- Do jasnej cholery kogo to był pomysł?! - próbowałem przekrzyczeć muzykę.
- Nie przesadzaj, zabaw się!
- Słuchaj, nie mam ochoty na wasze imprezki. Idę do siebie - nie zwracając na nic uwagi poszedłem na górne piętro budowli. Otworzyłem pokój, o dziwo nie było w nim ludzi. Miałem szczęście że pomieszczenie jest dźwiękoszczelne przez co nie było słychać przyczyn głupich pomysłów mojego młodszego rodzeństwa. Nie miałem na nic siły. Justin Bieber nie ma siły na imprezę?  Coś jest nie tak? Oczywiście że jet coś nie tak! I nawet nie 'coś'. Szatynka o pięknych i niespotykanych oczach zawładnęła moim umysłem. To przez nią brakuje mi powietrza i wszystkich innych ludzkich narkotyków. Odchyliłem kawałek kołdry i wskoczyłem pod nią. Okryłem się szczelnie z bólem w ciele odpłynąłem do krainy snów. A raczej koszmarów...

Kat P.O.V

Poranek był bardzo słoneczny, spojrzałam na zegarek. Och...  dziesiąta czterdzieści? Trochę sobie pospałam. To dziwne ale przez to co się stało z Justinem poprawiło moje relację z Cari. To jest najlepsza rzecz w ostatnim okresie czasowym. Cieszę się, że wreszcie jesteśmy sobie bliskie, mówimy sobie już o wszystkim, teraz dopiero stu procentowo jestem szczęśliwa że mam siostrę, nawet tą młodszą. Czasem  sobie jeszcze dogryzamy ale kto tego nie robi z rodzeństwem, co? - Nareszcie w mojej głowie myślałam o czymś innym niż o Bieberze. Ale nie na długo.. Frustrowało mnie jego zachowanie. Mógł by sobie już odpuścić. Czy on nie rozumie, że widywanie go sprawia mi dużo bólu? Czemu to jest takie trudne? To nie jest trudne, to jest życie... Życie, życie, życie, a jeśli ja nie chcę już żyć? 
Wyskoczyłam szybko z pod kołderki, pościeliłam łóżko zauważając że brakuje mi jednego zdjęcia z ramką które stało na nocnym stoliczku. Zdziwiona zapukałam do drzwi mojej młodszej siostry, nacisnęłam klamkę a to co zastałam po drugiej stronie drzwi sprawiło, że straciłam mentalnie grunt pod nogami. Nie. To nie może być prawda. Nie! NIE! NIE!!!! Wpatrywałam się w moją malutką, bezbronną, słodką, kochaną, siostrzyczkę z łzami w oczach, na policzkach, na brodzie, na bluzce. Moja ciecz była wszędzie. Ten widok był gorszy niż to co zrobi mi Jus. Dlaczego ty wszystko porównujesz do tego? - Nie teraz...
- Dlaczego mi to zrobiłaś!? - krzyknęłam. - Dlaczego?! Czemu teraz?! Nienawidzę cię!! Słyszysz?! Nienawidzę cię - ostatnie dwa słowa wypowiedziałam szeptem klęcząc z bezsilności na podłodze.
- Słyszysz?! - Na to pytanie akurat znałam odpowiedź i ono brzmi ' nie' bo ona nie żyje...

*********************************************************************************
Przepraszam, przepraszam, przepraszam!! Jestem cholernie zła na siebie że napisałam tak krótki rozdział. :'( 
Niestety znowu wyjeżdżam tym razem na krótko... Nowy rozdział w weekend. Pisałam z niektórymi osobami na TT i obiecałam im nowy rozdział jeszcze w tym tygodniu, a ja obietnic staram się dotrzymywać więc o to i jest. Chciałam wam jeszcze ogromie podziękować, przez dziewczyny z twittera popłakałam się ze szczęścia. Dziękuję, jesteście kochane. Wy wszyscy jesteście kochani...

Jak rozdział?
Co jest z Cari?
Czy impreza w domu Bieberów ma jakieś znaczenie ?

Buziaki Ania :*
Komentuj to motywuje.

wtorek, 12 maja 2015

Rozdział 12

WAŻNA NOTKA POD ROZDZIAŁEM !

Kat P.O.V

Siedziałam roztrzęsiona na łóżku. On mnie okłamał. Mówił że mieszka na drugim końcu kraju, w małej kawalerce z mamą, nie jest popularny. Właśnie wiedział że tacy ludzie mnie skrzywdzili, a i on zrobił to samo. Nie wierze. Nie tak wyobrażałam sobie nasze spotkanie, miałam być szczęśliwa. Jak on mógł mi to zrobić? - moje użalenie przerwało delikatne pukanie do mojego pokoju.
- Proszę - szepnęłam nie słyszalnie, ale drzwi i tak się otworzyły.
- Kat, co się stało? Odkąd wróciłaś dwie godziny temu ciągle płaczesz - zapytała Cari.
- Jus... Justin...to...mój Justin... - wybuchłam wielkim szlochem.
- Co ? Skąd wiesz ?
- Byłam u niego... zostawił przy mnie telefon i poszedł do innego pokoju... napisałam do "mojego" Justin dwa SMS'y, a w tym samym czasie a jego komórka wydobyła z siebie dźwięk... wzięłam ją i tam... tam... były te SMS'y - zakryłam sobie dłonią usta.
- Kat, tak mi przykro. Gdybym wiedziała na pewno bym się z nim całowała. Nie wiem co mam ci powiedzieć, nigdy nie byłam w takiej sytuacji - westchnęła siostra.
- Możesz pożyczyć mi jakieś twoje koszulki i spodnie oraz bluzę?
- Tak, ale nie rozumiem.
- Oddam ci moją nową sukienkę i szpilki ale nie pytaj się po co, okej? - Potwierdzająco kiwnęła głową.
Zostawiła mnie samą, napisałam do Caluma że nasz układ już jest zakończony, oczywiście podziękowałam mu. Musiałam napisać teraz coś bardzo trudnego.

Do Justina <3
Zapomnij o mnie.
Nie pisz.
Nie dzwoń.
Usuń mój numer.
Zostaw mnie w spokoju.


Postanowiłam nic nie mówić temu "prawdziwemu" Justinowi. Tak chyba będzie lepiej. "Fałszywy" Justin jeszcze do mnie dzwonił i pisał, ale nie będę tego czytać, odpierać, odpisywać. Usunęłam jego numer i ze łzami w oczach zasnęłam.

Obudziłam się. Nie, ja chcę zostać tu i nie pokazywać się nikomu. Chcę zniknąć.
 Dzisiaj nie zamieniłam się w jakąś mimozę tylko w szarą myszkę. Na śniadaniu nikt się do mnie nie odzywał. Nawet tak jest lepiej. 
Powiedziałam Lili że sama pójdę do szkoły, nie będzie pytać co się stało, a ja się nie rozbeczę.

Weszłam do budynku szkolnego, nikt oprócz moich znajomych nie powiedział mi "cześć". Naprawdę nie rozumiem tego, jeśli wyglądasz super każdy chce się do ciebie zbliżyć, jesteś normalna i ludzie trzymają cię na dystans. Przekroczyłam próg klasy i od razu w oczy wpadło mi spojrzenie którego najbardziej chciałam uniknąć, a może ty pragniesz tego spojrzenia? - Nie...
Zajęłam moje miejsce. Na mój stolik została rzucona zgnieciona karteczka.
'Chłopak dał kosza że tak się ubrałaś?'
Spojrzałam na Justina, pościł mi oczko w których było widać tęsknotę i smutek,  myślałam że zraz się popłacze.
Daj sobie spokój. Nie bądź taki zakłamany. A ciebie dziewczyna nie zostawiła, że masz takie oczy? 
Kiedy czytał tą odpowiedź uśmiech od razu zniknął z jego twarzy, a oczy zaczynały robić się szkliste. Ja tego nie wytrzymam. Szybko wybiegłam z klasy biorąc torbę i wzbudzając tym wielkie zainteresowanie. Pobiegłam do łazienki i zamknęłam się  w jednej z kabin. Płakałam, ale już nawet sama nie wiem dlaczego. Czy dlatego że widziałam cierpienie Justina spowodowane moją osobą? Czy to że mnie skrzywdził? A może to i to? Nienawidzę swojego życia.
- Kat, tu jesteś - powiedziała moja przyjaciółka siadając pod drzwiami od drugiej strony.
- Muszę ci coś powiedzieć...
- Mów słoneczko ale już nie płacz.
- Upewnij się że niema tu nikogo.
- Jest czysto, mów...
- Pamiętasz jak opowiadałam ci o chłopaku z Internetu?
- Tak, co z nim ?
- To Justin... Justin Bieber. - Wybuchłam płaczem. Otworzyłam drzwi, przytuliłam od tyłu Li która płakała razem ze mną.
- To musi być dla ciebie koszmarne.
- Ta sytuacja jest najgorszą w moim życiu...

Wróciłam do domu i od razu usiadałam do laptopa.

*********************************************************************************
Mam dla was dość smutną wiadomość, mianowicie zawieszam bloga. Jak na razie myślę że na zawsze, przez niego zadziały się rzeczy których nie chciał by nikt. Dlatego też taka jest moja decyzja. Kocham was i na pewno nigdy nie zapomnę, zwłaszcza jedynej osoby przez którą tak cierpię... Cześć.
*********************************************************************************

Jestem cała w rozsypce. Nie wiem co mam robić. Dlaczego to jest takie trudne? Ja nie mogę patrzeć na Justina i nie płakać, dlaczego tak jest?

Od 745346896
Co ja takiego zrobiłem? 
Dlaczego zawieszasz blog?


To Justin. Nie, nie mogę odpisać.

Od 745346896
Odpowiedz mi na jedno pytanie. 
Dlaczego odwróciłaś się ode mnie?


Do 745346896
Justin, ja znam całą prawdę.

Boże, co ja zrobiłam. Czemu?

Justin P.O.V

Jak to zna całą prawdę? Od kogo się dowiedziała? Kłamstwo ma krótkie nogi... Zawaliłem na całej linii. Już nawet nie ma poco przepraszać to niczego nie zmieni. To była jedyna dziewczyna na której mi tak bardzo zależało. Gdy by ci naprawdę zależało nie okłamywał byś jej... Robiłem to dla jej dobra. Wiedziałem że jak dowie się wszystkiego nie będzie chciałam mnie znać. Brawo.

- Siema, Liver! - krzyknąłem do dziewczyny stojąc na szkolnym korytarzu.
- Daj mi spokój.
- Hej,  wstałaś lewą nogą?
- Odczep się ode mnie! - wrzasnęła na mnie. Odeszła trochę, przyciągnąłem ją za rękę do siebie.
- O co chodzi? - zapytałem.
- Po prostu okazałeś się dwulicowym dupkiem - splunęła mi w twarz. Wyrwała się z mojego uścisku kiedy ja analizowałem to co powiedziała. Dwulicowy dupek. Całą prawdę. Dwulicowy dupek. Całą prawdę... Kat ma na imię Katherina, a Katherina to pełne imię od zdrobnienia Kat. Moja Kat ona nigdy nie była twoja jest Katheriną, a ta Kat też jest Katheriną. Mają tyle samo lat, obie mieszkają w tym samym mieście. Justin, tu chyba nie myślisz że... Tak! Tak właśnie myślę!

*********************************************************************************
Siemanko wszystkim, jak tam majówka bo mi minęła bardzo leniwie :)


Jak wam podoba się rozdział?
Co wymyślił Justin? 
Czy Kat powie mu wreszcie prawdę?


Mam ważne wieści.
Drobnymi kroczkami zbliżamy się do końca, ale drobnymi.  Z tego powodu mam do was jedno pytanko. Mam już pomysł i kilka napisanych rozdziałów nowego opowiadania, czy po zakończeniu tego chcieli byście zacząć czytać nowe? Proszę odpowiedzcie w komentarzach to dla mnie bardzo ważne.


Buziaki Ania :*
Komentuj to motywuję. 


wtorek, 28 kwietnia 2015

Rozdział 11

Bardzo ważna notka pod rozdziałem!

Kat P.O.V

Dzisiaj Bieber zobaczy mojego 'chłopaka'! Chcę zobaczyć jego minę! Calum nie ma nic przeciwko żeby być ze mną 'w zwązku',  ja chcę zemścić się na Justinie ,a on na swojej byłej. Wszystko składa się jak układanka.

Do Justin <3
Przecież ci piszę że babka od geografii mnie wkurza.


Od Justin <3
Myślałem że Księżniczki kochają wszystkich ludzi :D


Do Justin <3
Awwww... słodzisz, misiek :


Od Justin <3
Dobra, leć już do szkoły bo się prze zemnie spóźnisz.


Jak ja kocham tego człowieka, a jak on udaje? A co jeśli to jakiś czterdziestoletni pedofil? Nie! Przecież gadałam z nim przez telefon i brzmiał na swój wiek. Nie wiem czy powinnam z nim to ciągnąć, nie wiadomo kiedy się spotkamy, może nawet nigdy. A co jeśli on mnie oszukuje? Jeśli mnie okłamał nie wybaczę mu tego. Już przejechałam się na paru osobach. Jeden mówił że mnie kocha, a potem... potem... mnie zgwałcił - wybuch łez eksplodował z moich oczu. Nienawidzę o tym wspominać, w tym mieście tylko Luke, Lili, rodzice i Cari wiedzą o tym zdarzeniu. I niech tak zostanie. Wstałam z łóżka nie mogłam opanować swoich łez, zrobię coś po czym zawsze się uspokajałam. Weszłam do łazienki, zakluczyłam ją, sięgnęłam do szafki pod umywalką i wyjęłam żyletkę. Patrzyłam jak światło żarówki odbija się w metalu. Podniosłam rękę z przedmiotem do góry i zrobiłam pierwsze rozcięcie. Pisnęłam z bólu. Kresek z lejącą się krwią na moim nadgarstku było coraz więcej. Kiedy widok mojej krwi mnie uspokoił weszłam pod prysznic. Patrzyłam jak woda miesza się z czerwoną cieczą i chyba cieszyłam się że to zrobiłam. Skończyłam się myć, wytarłam się niebieskim ręcznikiem, obwiązałam wokół ran bandaż i wyszłam z pomieszczenia kierując się do garderoby. Założyłam na siebie biały podkoszulek, skórzane czarne obcisłe legginsy, czarne szpilki, a na bandaż czerwoną bandankę. Pora iść do szkoły.

Szkoła jak ja kocham to miejsce - wyczuj ten sarkazm. Od moje przemiany dużo się zmieniło, chłopaki mówią do mnie cześć, a brzydsze dziewczyny patrzą z zazdrością. Miałam już sporo 'ofert' randkowych ale odmówiłam. Bieber od czasu akcji w schowku woźnego nie odzywa się do mnie, czasem tylko czuję jego przeszywające mnie spojrzenie. Chcesz jego dotyku - Co? Nie! Zamknij się umyśle.
Lili ciągle chwali moje włosy, fakt wyszły ślicznie. Kończyła się ostatnia lekcja, a ja zamiast uważać to patrze na zegarek w telefonie. Chcę już zobaczyć minę Justina. Nie, ty chcesz by był zazdrosny - Och zamknij się. Dzwonek. Szybko wybiegłam z budynku i zobaczyłam Caluma jak stoi oparty o swój samochód. Widziałam jak niektóre dziewczyny reagowały na widok chłopaka. Szczerze powiedziawszy wygląda bardzo przystojnie ale nie jest w moim typie.
- Siemka - powiedział.
- Hej, jeszcze raz dziękuje za to co robisz.
- Nie ma za co, przecież robisz to samo dla mnie. Moja była też chodzi tu do szkoły. - Ou... nie wiedziałam. - Który to chłopak?
- Jaki chłopak - zapytałam zdziwiona.
- No ten przed którym mieliśmy udawać parę.
- A, ten - uśmiechnęłam się. - Ten co stoi po prawej stronie w czarnych butach.
Calum spojrzał w jego kierunku, szybko pochylił się nade mną i złączył nasze usta w pocałunku, to znak że Justin patrzył się na nas.
- Kat, mogę cię o coś zapytać?
- Wal.
- Zakochałaś się w nim?
- Co? - W sumie sama nie wiem.
- No tego chłopaka, udajemy parę żeby był zazdrosny... - Och... rzeczywiście wygląda jakbym go kochała.
- To tylko tak głupio wygląda - skrzywiłam się.
- Calum... umm... możemy zamienić się miejscami.
- Chcesz patrzeć na jego minę? - podniósł pytająco jedną brew. Mrugnęłam do niego okiem na co się zaśmiał. Teraz to ja siedziałam tyłkiem na masce pojazdu, a chłopak stał przede mną. Całowaliśmy się tak długa jak tylko było można, a to dlaczego? Dlatego że ten Bieber cały czas się na mnie gapił... Co ja dwie głowy mam że się tak patrzy? Kątem oka spoglądałam na Justina, był wkurzony. Jego ciało był napięte, dłonie zaciśnięte w piąstki, wściekle wyjął kluczyki od swojego samochodu i ruszył do niego. Fart chciał że akurat samochód 'mojego' chłopaka stał obok jego samochodu. Ruszył z piskiem opon, a my mogliśmy już przestać.
- Wreszcie... - odetchnęłam z ulgą.
- Ej, aż tak źle całuję? - Calum żartobliwie złapał się z serce.
- Strasznie - zażartowałam - Odwieziesz mnie do domu?
- Jasne.
Wsiadłam do samochodu, zapięłam pas, a chłopak zrobił to samo. Jechaliśmy w świetnej atmosferze:
- Kat, wiesz że ty mu się podobasz?
- Komu?
- Jeson...Jusen...Justin! Justinowi.
- Że niby ja ? No co ty?
- To dlaczego się tak długo na ciebie patrzył? - O kurczaczki... rzeczywiście ale żeby od razu podobać, a ten pocałunek w tedy u mnie w pokoju... O NIE JUSTIN  BIEBER SIĘ WE MNIE KOCHA, A JA CHYBA W NIM...

~ parę dni później~

Zapowiada się nuuudny czwartkowy wieczór. Mam dzisiaj iść do Biebera i zrobić projekt na matematykę. Niestety jestem z nim dlatego że Ashly jest chora, a że to ja najpierw miałam z nim korepetycje to i jestem z nim w parze. Świetnie. Odstawiłam się jak na randkę, ale tak żeby nie przesadzić. Psiknęłam się perfumami i wyszłam z budynku. Szłam szybkim krokiem, chciałam jak najszybciej wrócić do domu. Zadzwoniłam do drzwi, otworzył mi największy dupek na świecie. Chciałaś powiedzieć największe ciacho na świecie. - Zamilcz. Zilustrował mnie od stup do głów. Oblizał usta i przepuścił mnie w przejściu witając się ze mną.

- Już rozumiesz? - zapytałam znudzona tą całą matematyką.
- Yyyyy... chyba nie.
- Justin, pracujemy nad tym już dwie godziny!
- No wiem, ale to nie moja wina że nie umiesz wytłumaczyć - uśmiechnął się do mnie w bardzo uroczy sposób.
- A to nie moja wina że ty nie rozumiesz.
- Nieważne, zaraz przyjdę - powiedział i wyszedł z pokoju. W oczekiwaniu na chłopaka wyjęłam swoją komórkę 

Do Justin <3
Jestem strasznie zmęczona tą całą nauką.

Wysłałam wiadomość, a za chwilę telefon Biebera wydobył z siebie dźwięk.

Do Justin <3
Pomocy!!

Znowu to samo. Komórka Justina zadzwoniła. Dziwne. Zaciekawiona sięgnęłam po telefon chłopaka. 
- Dwa SMS'y od Księżniczki - szepnęła do siebie. Weszłam w te wiadomości i momentalnie zamarłam.

Od Księżniczki
Jestem strasznie zmęczona tą całą nauką.

Od Księżniczki
Pomocy!!

Łzy momentalnie wylały się z moich oczu...
- Justin to mój Justin - powiedziała do siebie. Makijaż z moich oczu spływał po moich rękach i twarzy.
- Hej, Kat chcesz coś do picia?
- Muszę już iść - powiedziałam i wybiegłam z jego domu.
Nie wiedziałam czy mam się cieszyć czy płakać.

*********************************************************************************
BUM! Jestem z nowym rozdziałem. Było ponad piętnaście komentarzy jest i nowy rozdział. Wreszcie Kat wie kto jest Justinem, ale nie cieszcie się za długo bo szykuje się nowa dawka akcji.
Bardzo dziękuję wam za komentarze. Niestety mój blog jest mało znany, jeśli możecie do polecajcie bloga byłabym wam bardzo wdzięczna.
Jest mały problem... wyjeżdżam 1 maja, a wracam dopiero 11. Nie wiem czy będę miała połączenie z internetem, więc nie wiem kiedy będzie rozdział. Jeżeli nie wstawię go od 1 do 11 maja to będzie od razu po moim powrocie. Sprawdzajcie bloga w piątek tak wieczorem to może będzie rozdział bo może będę miała połączenie z internetem. Nie martwcie się wrócę do was :) Piszcie mi komentarze jak podoba wam się rozdział.

Buziaki Ania :*
Komentuj to motywuje.

piątek, 24 kwietnia 2015

Rozdział 10

Justin P.O.V

Była tak blisko, pochyliłem się nad nią - a nie mówiłam że to ja na ciebie tak działam? - szepnęła nie cofając się.
- Zamknij się - powiedziałem i zachłannością wpiąłem się w jej usta. Byłem zdziwiony kiedy oddała pocałunek, nasze usta współgrały ze sobą, odsunęliśmy się od siebie dopiero w tedy kiedy skończył nam się tlen. To nie był taki pocałunek jak z tymi plastikami ze szkoły, był... był... inny. Inny? Był taki jak by prawdziwy.
- yymm...ja przepraszam...- właśnie przeprosiłem dziewczynę że ją pocałowałem. Jak ona na mnie działa.
-Chyba nie powinieneś przepraszać.
- Czemu? - Co się z nią dzieje?
- Przecież oddałam pocałunek.
- Ale dlaczego to zrobiłaś? Nie nienawidzisz mnie?
- To że cię pocałowałam to nie znaczy że cię lubię. - Chyba się zgubiłem.
- Ja już pójdę, tu masz kartkę z pracą domową - położyłem kartkę na stole i wyszedłem z jej pokoju.

Kat P.O.V

Boziu, co ja zrobiłam? Jak ja mogłam? Zachowałam się jak jedna z plastików która liże się z każdym. Źle się z tym czuję. Ale ten pocałunek był taki szczery, jak byśmy coś do siebie czuli, a może...? Nie! Ja oprócz nienawiści do niego nic nie czuję. A może jednak. On całuje tak bosko, wygląda tak niesamowicie i te jego oczy jak karmel w słońcu. Katherino Kat Liver ty się w nim zakochujesz. NIE!

~tydzień później~

Dzisiaj nastał dzień kiedy muszę iść do szkoły. Trochę wypoczynku dobrze mi zrobiło, ale kiedyś trzeba wrócić do rzeczywistości tym bardziej że od dzisiaj w szkole jestem nowa ja. Ogarnęłam się trochę, nałożyłam grubą, czarną kreskę na powiekę, czerwoną jak krew szminkę i róż na policzki. Pobiegłam do garderoby i włożyłam bardzo króciutką spódniczkę i do tego żółty crop top z napisem 'confident', natomiast na stopy włożyłam dosyć wysokie szpilki.
- Hej Lili - cmoknęłam ją w policzek na środku ulicy.
- Cześć, nadal w to nie wierzę że całowałaś się z Bieberem. Jak to było?
- On całuje bosko, ale w sumie sama nie wiem. Ten pocałunek był taki jakby prawdziwy.
- Czyli motylki w brzuchu? - Nie zastanawiałam sir nad tym, kurczę a jeśli że rzeczywiście? A jeżeli on całuję tak każdą dziewczynę? Tak! Pewnie każdą.
- Nie no coś ty.
- Dobra, ja to bym chciała żeby Bieber mnie pocałował.
- Czemu?
- Chciała bym zobaczyć czym się te wszystkie dziewczyny zachwycają.
- Nie ma się czym zachwycać.
- Zaraz, przed chwilą mówiłaś że całuje bosko.
- Li, łapiesz za słowa.
Doszłyśmy do szkoły śmiejąc się jak wariatki. Kiedy przekroczyłam próg budynku z Lili u boku wszystkie oczy powędrowały na mnie. Dziewczyny patrzyły z zazdrością, a chłopaki mieli otwarte buzie. W końcu natrafiłam na wzrok który najbardziej chciałam zobaczyć. Jego ciało mocno się spięło kiedy jego koledzy wędrowali o mnie wzrokiem. On mnie patrzył się w co jestem ubrana, on patrzył mi w oczy... Zignorowałam go chodź było ciężko to zrobić o ruszyłam w stronę mojej szafki. Drzwi się zacięły i nie mogłam sobie poradzić z ich otworzenie z pomocą przyszedł jakiś chłopak:
- Pozwól że to ja otworze ci szafkę.
- Och...dziękuje. - Za chwilę drzwiczki były już otwarte.
- Jestem Mark.
- A ja jestem Ka...- nie dane było mi skończyć ponieważ, chłopak o karmelowych oczach szarpnął mnie mocno za rękę i zaciągnął do schowka woźnego.
- Wow, zwolnij trochę Jus. Jesteśmy w szkole - zaśmiałam się.
- Co ty wyprawiasz? - wzmocnił uścisk na moim ramieniu.
-Aaaaa! To boli! - poluzował uścisk.
- Co ty wyrabiasz?
- No wiesz, postanowiłam trochę zmienić swój image.
- Image?
- Tak, chcę mieć chłopaka, a chłopaki lecą na takie plastiki.
- Chcesz mieć pierwszego z brzegu?
- No, nie wiem? Jak nadarzy się okazja. - jaką ja robię z siebie słodką idiotkę.
- Miałem cię za inną - spluną.
- Ciekawe za jaką?
- Inną - wyszedł. Po prostu wyszedł.
Połowa dnia w szkole minęła dość nudno, ja nadal gryzłam się w myślach że jestem teraz słodką idiotką. Przerwa. Wybiegłam z klasy i szybkim krokiem poszłam do łazienki. Weszłam tam. Justin i jakaś dziewczyna z młodszej klasy wymieniają się śliną. I to ja polecę na pierwszego z brzegu. Wiedziałam że on całuje każdą. O nie, ja nie dam sobą tak pomiatać. Wyszłam z łazienki, poszłam na piętro i szukałam Luka. Dorwałam go w swoje ręce i zaciągnęłam go do jakieś pustej sali:
- Nie owijając w bawełnę... pamiętasz jak kiedyś przyjechałam na wakacje do ciebie a ty zapoznałeś mnie ze swoim przyjacielem Calumem?
- No tak, co związku z tym?
- Czy ktoś od nas ze szkoły go zna?
- Do czego zmierzasz?
- Odpowiedz.
- No nie.
- Mam do niego prośbę.
- Jaką ?
- Musi udawać mojego chłopaka.
- A to czemu?
- Możesz raz nie pytać się o nic i po prostu mi pomóc?
- Dobra, spotkamy się z nim o 18 u mnie w domu. Okej?
- Okej.
No Bieber, zobaczymy kto będzie śmiał się ostatni.

Justin P.O.V

Stałem sobie z chłopakami na korytarzu, nagle przez próg szkoły przeszła dziewczyna. Po oczach mogłem poznać że to Kat. Byłem na nią wściekły że teraz każdemu się podoba. - Bieber, ty się zakochujesz - zamknij się umyśle. Nasze wzroki się spotkały, coś dziwnego przeszło moje ciało. Zobaczyłem jak ten frajer Mark klei się do dziewczyny. O nie ja na to nie pozwolę. Zaciągnąłem ją do schowka woźnego:
- Wow, zwolnij trochę Jus. Jesteśmy w szkole - zaśmiała się.
- Co ty wyprawiasz? - wzmocniłem uścisk na jej ramieniu. Zawsze tak robię jak się denerwuje.
-Aaaaa! To boli! - poluzowałem uścisk.
- Co ty wyrabiasz?
- No wiesz, postanowiłam trochę zmienić swój imag.
- Imag?
- Tak, chcę mieć chłopaka, a chłopaki lecą na takie plastiki.
- Chcesz mieć pierwszego z brzegu?
- No, nie wiem? Jak nadarzy się okazja. - Czemu ona tak mówi?
- Miałem cię za inną - splunąłem.
- Ciekawe za jaką?
- Inną - wyszedłem. Po prostu nie wytrzymałem i wyszedłem.
- Hejka Justin - szepnęłam i do ucha Lola którą my nazywamy przylepą.
- Nie teraz - powiedziałem i odszedłem.

*********************************************************************************
Hejka, jest już 10 rozdział.
Z tej okazji że mamy okrągłą liczbę postanowiłam że...
15 komentarzy = nowy rozdział
Mam nadzieję że spodobał wam się rozdział. W końcu zadziało się trochę między Kat a Justinem :)
Myślicie że pomysł Kat jest trafny?
Do następnego.

Buziaki Ania :*
Komentuj to motywuje.