wtorek, 7 kwietnia 2015

Rozdział 6

Justin P.O.V

- Cari? Co ty tu robisz? - zapytała moja towarzyszka.
- Kat, a co ty tu robisz?
- Zapytałam pierwsza.
- Wow, chwila moment. Wy się znacie? - wtrąciłem nie rozumieją.
- Tak. To... moja siostra. - Kat wskazała ręką na jak się okazało jej siostrę. O mamuniu... przypomniało mi się wydarzenie sprzed kilku dni
- Hej Jus.
- Co tam Cari? - powiedziałem siedząc na kanapie. Dziewczyna usiadła mi na kolanach i zaczęła mnie całować, podobało mi się to. Ona jest w wieku mojej siostry, co ja wyrabiam. W pewnym momencie do salonu weszła moja siostra, zepchnąłem z kolan Cari i poszedłem do swojego pokoju. Dzień po tym wydarzeniu było to samo. Po prostu świetnie.
- Okej, Jasmin to jest Kat. Kat to jest moja siostra Jasmin. - uśmiechnęły się do siebie.
- My - wskazałem dłonią na mnie i moją korepetytorke. - będziemy u mnie. Nie przeszkadzajcie nam - mrugnąłem do Kat, a ta przewróciła oczami. Cari posłała mi zazdrosne spojrzenie. Naiwna. Jeśli myślała że z nią będę czy coś to się pomyliła. Weszliśmy do mojego pokoju:
- Nie mówiłaś że masz siostrę.
- Ty też nie mówiłeś.
- Racja, to co chcesz porobić.
- To chyba są korepetycje z matematyki.
- Ale jak chcesz możemy porobić coś innego - uśmiechnąłem się do niej.
- Zacznijmy już więc czego nie rozumiesz?
- Nie rozumiem czemu ty... - bez takich - przerwała mi.

O dziwo lekcje z Kat są bardzo fajne. Przez całe dwie godziny się śmialiśmy. Nie sądziłem że jest taką wspaniałą dziewczyną. Wymieniliśmy się telefonami, zapisałem ją do telefonu przeznaczonego dla lasek. Teraz spytacie co? Mam dwa telefony jeden jest przeznaczony dla ważnych osób jak np. Mama, moja Kat, natomiast drugi jest po prostu dla lasek:
- Justin, mam prośbę.
- Co mogę dla ciebie zrobić ślicznotko?
- Wiesz gdzie mieszka Lili?
- Tak a co?
- Nie wiem jak stąd dojść do domu, mieszkam na przeciwko niej.
- Czyli mam cię odprowadzić?
- Tak... tylko wiesz jako kumple. Tak?
- Jeśli tego chcesz, to jasne - zachichotałem, a ona razem ze mną.

Kat P.O.V

- To ten po prawej - powiedziałam do Justina. Staliśmy przed drzwiami do mojego domu:
- Okej, to w piątek u mnie.
- Jeśli tego chcesz, ko...koleżanko. - powiedział wymijając słowo kochanie jak się domyśliłam. Staliśmy w ciszy, Jus zaczął przybliżać się do mnie, co raz bliżej i bliżej... Kat zapanuj nad tym! Odepchnęłam go od siebie i zatrzasnęłam mu drzwi przed nosem, oparłam się o nie i wypuściłam powietrze ustami:
- Ekhem... Kat! Musimy porozmawiać.
- O co chodzi, Cari?
- Co robiłaś u Justina? - No świetnie, kolejna tylko niestety moja siostra.
- Udzielałam mu korepetycji z matmy.
- Aha... jasne.
- Zapytaj się rodziców, myślisz że nie mam nic ciekawego do roboty tylko siedzenie w czterech ścianach, sam na sam z tym palantem?
- Hej! Nie nazywaj go palantem, kretynko! - Co on jej zrobił?
- Ej, uspokój się !
- Nie uspokoję się, to mój chłopak!
- Co, jak to twój chłopak?
- Całowaliśmy się! - O, kurwa. Tego nie wiedziałam.
- Och...
- No właśnie więc lepiej nie zrywaj do niego! - żeby ona tylko wiedziała.
- Daj sobie z nim spokój. Wykorzysta cię.
- Znam go lepiej niż ty.
- Jak chcesz, ale lepiej uważaj.
Pobiegła do siebie. Postanowiłam napisać do mojego Justina.

Do Justin <3
Justin...przepraszam. Ja niepotrzebnie się obraziłam.


Długo nie odpowiadał, napisałam jeszcze raz.
Do Justin <3
No nie obrażaj się na mnie. Przepraszam.


Nagle usłyszałam dźwięk mojego telefony myśląc że to Jus, podbiegłam do telefonu. 

Od Bieber
Shawty, nie mogę doczekać się następnej lekcji.


Zignorowałam go. Byłam na niego wściekła. Jak on może całować się z Lolą, z Cari i bóg wie z kim jeszcze, jednocześnie zarywać do mnie.
Do Justin <3
Jesteś tam ? Przepraszam Justin. Przepraszam.


Dalej nie odpowiadał. Zadzwoniłam do niego, potem jeszcze raz i jeszcze, i nic.
Położyłam się do łóżka wcześniej myjąc się dokładnie pod prysznicem, zaczęłam płakać. Płakać z bezsilności. Nie miałam siły. Justin nie odpowiadał. Bieber zarywa do mojej siostry co mi się wcale nie podoba z tego względu że jest nie warta tego gnoja i za młoda dla niego. Życie jest popieprzone.

Obudziłam się jak zawsze przed siódmą ogarnęłam twarz, ubrałam na siebie rurki z wysokim stanem do tego czarną bluzkę na długi rękawek. Zeszłam na śniadanie:
- I jak idą korepetycje? - wyparowała mama.
- Dobrze. - Cari posłała mi złowrogie spojrzenie.
- Kiedy następna lekcja z Justinem?
- W czwartek... - mama zaczęła teraz przesłuchanie z moją siostrą .

Dotarłam do szkoły razem z Li, podszedł do nas pan każda laska jest moja:
- Dzień dobry proszę pani! - krzyknął do mnie.
- Daruj sobie - odepchnęłam go od siebie bo torował mi drogę.
- Coś nie w humorze. Masz jakiś problem ?
- Jedynym problemem jesteś ty! - krzyknęłam wskazując na niego palcem.
- Znowu zaczynasz ?
- Znam cię od trzech dni i jeszcze nigdy nikt nie nagrabił sobie u mnie w tak krótkim czasie jak ty.
- A co ja znowu takiego zrobiłem?
- Zastanów się geniuszu - odeszłam od niego ciągnąc ze sobą przyjaciółkę.
- Czumu się go tak czepiasz? Ponoć na korkach było spoko.
- Lili on... całował się z moją 15-letnią siostrą - wyszeptałam.
- Pieprzysz - powiedziała dziewczyna przykładając sobie rękę do ust.
- No właśnie nie... jestem na niego taka wkurwiona jak on może...to jeszcze dziecko.
- Stara, współczuje ale nic z tym nie możesz zrobić. Zakładam że jest na ciebie zła że nawet na niego patrzysz?
- Skąd wiedziałaś?
- To jest pieprzony Justin Bieber.

Wróciłam do domu od razu po lekcjach, Justin cały dzień za mną latał, ale mu się nie dawałam. Byłam sama w domu, usiadłam na blacie w kuchni i zaczęłam o tym wszystkim myśleć: Bieber, Cari, Justin, moje życie. Minęły tylko dwa dni odkąd chodzę tu do szkoły a już prawe jej nienawidzę.

~  dwa tygodnie później (piątek) ~

Bieber okazał się być świetnym kumplem. Jeśli chodzi o "takie" relacje to nadal mnie nie interesuje. Między mną a Justinem się trochę popsuło.
Lekcje w szkole skończone, ale dla mnie nie oznaczało to koniec nauki na dziś. Przy mojej szafce czekał już Justin:
- Jak tam? Gotowy na lekcje?
- Z tobą, zawsze .
- Tylko dzisiaj nie nie jesteśmy jak zawsze z moją siostrą bo mama wzięła sobie wolne w pracy.
- Jakoś to przeżyję - uśmiechnął się do mnie. On ma taki intrygujący śmiech że gdyby nie był taki jaki jest poleciała bym na niego. Ruszyliśmy do mojego domu. Przez cała drogę : ja, Li i Justin śmialiśmy się jak nienormalni :
- Pa, Lili - cmoknęłam ją w policzek co odwzajemniłam. Kiedy weszliśmy do domu odezwał się mój towarzysz:
- Szkoda że ze mną się tak nie żegnasz - zrobił minę zbitego psa.
- Musisz sobie zapracować, plus ta mina na mnie nie działa.
- Kurczę, jesteś pierwsza na którą to nie działa.
- Mówiłam ci że jestem inna.
- Hmmm.... - udawał że się zastanawia.
- Jusss!!! Co robisz?!??! - zapytałam ze śmiechem bo mnie gilgotał. - Przestań.
- Powiedz że jestem gorący.
- Nnnnn...nnn... nie !! - nie mogłam powstrzymać śmiechu. Nagle do pokoju wpadła mama a za nią Cari. Moja siostra posyłała mi zimne spojrzenie:
- Dzień dobry - och... jaki dobrze wychowany.
- Dzień dobry, Justin - mama posłała mu promienny uśmiech.
- Przyszedłem jak zawsze w piątki na korki.
- Tak, tak, wiem. Justin może zostaniesz na kolacji?- Tylko nie to!!
- Jeśli to nie problem, to oczywiście.
- Nie, to nie jest problem.
- W takim razie my pójdziemy na górę. Zawołasz nas na kolację? - zapytałam zażenowana tą całą sytuacją.
- Oczywiście.
Zamknęłam drzwi od mojego pokoju:
- Zrobiłeś to specjalnie!
- Co? - zmarszczył brwi.
- Zgodziłeś się na kolację.
- Wcale nie! - krzyknął jak małe dziecko, uwalają się na moim łóżku.
- Wcale tak !
- Nie!
- Tak!
- Nie! - przekomażaliśmy się jak małe dzieci.
- Dobra, złaź z mojego łóżka i bierzemy się do roboty.
- Nie... możemy sobie dzisiaj odpuścić?
- Nie ?
Trwaliśmy tak w ciszy aż w końcu postanowił przerwać tą ciszę:
- Chodź tu do mnie - powiedział robiąc mi miejsce dla mnie.

Justin P.O.V

Wahała się trochę. Powolny krokiem podążała do mnie. Usiadła na brzegu łóżka, zmieniłem pozycję na siedzącą. Zaczęliśmy zbliżać do siebie nasze twarze. Tak jest chodź tu do mnie! Już niedaleko!
- Pora zabrać się do roboty, Bieber - szepnęła mi do ucha. Skutecznie mnie rozproszyła. Żadna dziewczyn nie rozproszyła mnie tak jak ona.
Minęło trochę czasu aż zajarzyłem co tłumaczyła mi Kat. Nie mogłem się skupić ponieważ cały czas patrzyłem się na nią.
- Kat! Justin! Kolacja!
- Chyba musimy skończyć na dzisiaj - powiedziała dziewczyna.
- Nie będę tęsknił. - dziewczyna zachichotała.

- Wyśmienita kolacja, proszę pani.
- Och, dziękuję.
- Bardzo dziękuje za zaproszenie. Jest późno, pójdę już.
- Powinieneś wpadać częściej na kolacje może nawet z całą rodziną.
- Dobrze - uśmiechnąłem się. - Kat to we wtorek u mnie.
- Okej, cześć Justin - powiedziała jakby chciała się mnie pozbyć.
- Cześć. Do widzenia.
- Do wiedzenia.
O dziwo przez cała kolację Cari nie odezwała się słowem. Kilka dni temu powiedziałem jej żeby nie robiła sobie nadziei bo między nami nic nigdy nie było, nie jest i nie będzie. Niestety ona tego nie rozumie bo wypisuje do mnie że było by na razem dobrze itp. Po pierwsze ja nie bawię się w związki, po drugie ja wolę jej siostrę. Może spiknę ją z moim bratem? Albo raczej nie bo będzie więcej przebywać w moim domu.

- Cześć wszystkim! Już jestem!
Cisza. Podszedłem do kuchennego stołu na którym zobaczyłem karteczkę z moim imieniem ' Pojechaliśmy do babci bo miała ważną sprawę, wrócimy jutro w południe. Jak wrócimy dom mam stać nie naruszony!
Mama, Tata'
- Wolna chata. Super!
Miałem nadzieję że wpadną do mnie kumple. Nacisnąłem klamkę od swojego pokoju:
-Lola, co ty tu robisz?
- Czekam na ciebie, skarbie - zaczęła składać pocałunki na mojej szyi - gdzie tak długo byłeś?
- U Kat - uśmiechnąłem się na samo wspomnie.

Lola P.O.V

Złość buzowała w moich żyłach. Jak do jasnej cholery u Kat! Mówiłam coś tej idiotce. Już ja się postaram żeby zostawiła go raz na zawsze.

 Obudziłam się w objęciach Biebera.
- Słodki, niewinny Justinek, nawet nie wiesz co dla ciebie planuję.
Nie słyszał mnie, spał, specjalnie obudziłam się wcześniej od niego. Zabrałam jego telefon i napisałam do Kat

Do Kat
Chodź tu do mnie szybko! Mam problem!


Od Kat
Już idę, idę.


- naiwna - uśmiechnęłam się chytrze. Wykasowałam te wiadomości z telefonu Jusa i czekałam na tą ofiarę losu.

*********************************************************************************
Jest już 6 rozdział i ponad 3000 wyświetleń. Jestem wam ogromnie wdzięczna. Przychodzę do was z dłuższym rozdziałem, myślę że się ucieszycie.  Pojawiła nam się nowa postać właściwie dwie postacie.
Komentuj to motywuje

10 komentarzy:

  1. Lola to głupia dziwka... Nie mogę wyobrazić sobie jak Justin i Kat dowiedzą się o sobie. Do następnego xx

    OdpowiedzUsuń
  2. Hmm myśle że nie ruszy to jakoś specjalnie Kat bo przecież pomiędzy nimi nic nie ma, a jakby zaczęła histeryzować na ten widok to byłoby mega dziwne. Jakby zareagowała w sposób obojetny to według mnie Lola byłaby wściekła.
    Musisz wiedzieć że nie czujemy tego jeżeli coś pomiędzy nimi jest, dlatego nie spieprz i nie pisz że jakoś przesadnie wkurzy się na Biebera czy coś...może zrobi jej sie przykro...
    Weny życze <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozdział mi się podoba ;) dziwi mnie tylko to że oni wymienili się numerami i nie zorientował się że jest jaki sam jak JEGO KAT nw czy tego nie zauważyłaś czy może tak dowiedzą się że piszą że sobą !!! Odrazu mówię to nie jest żaden hejt tylko moje spostrzeżenie

    OdpowiedzUsuń
  4. nie mogę się doczekać kiedy wyjdzie najwaw że ze sobą piszą i to są oni

    OdpowiedzUsuń
  5. Uwielbiam tego bloga!!!!!!!! Mogłabyś mnie informować o nowych rozdziałach na twitterze???? @WeronikaCiecho1

    OdpowiedzUsuń
  6. Jej uczucia są przesadne, tak jak napisał już ktoś inny. Spotkała dziewczyne na ulicy i już przyjaciółki. Oraz z końcem rozdziału, czy to nie dziwne?
    Pozdrawiam xx

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobra, żeby nie było. No nie powiem twoje ff mnie zainteresowało. Kiedy oni się dowiedzą o sobie? Bo nie warto tego przeciągać. ;)

      Usuń
  7. Super!!! Kiedy nn?

    OdpowiedzUsuń
  8. Ta Lola to zaczyna mi grać na nerwach świetny rozdział

    OdpowiedzUsuń