piątek, 27 marca 2015

Rozdział 2

Kat P.O.V'

Siedziałam w kuchni przy blacie pijąc kawę. Była niedziela więc jutro muszę iść do szkoły, nie ma chyba nic gorszego niż zmienić szkołę w środku roku szkolnego. Trochę się obawiam czy w nowej szkole będę poniżana czy lubiana. Najbardziej prawdo podobne że będę po prostu sobą czyli osoba nie należącą do żadnych grup. Z rozmyśleń wyrwał mnie głos Cari:
  • O czym tak myślisz?
  • O niczym. Jak ci się spało?
  • Dobrze, dziękuje. Masz dzisiaj jakieś plany?
  • Mam w planach iść pozwiedzać miasto, rozejrzeć się po okolicy. Dlaczego pytasz?
  • Tak po prostu.
  • Ta jasne – prychnęłam
  • No tak!
  • Aha Cari oczywiście – nabijałam się z niej.
  • Dobra, nieważne.
  • A ty co będziesz dzisiaj robić?
  • Po przeglądam sobie FB, może pójdę gdzieś, nie wiem jeszcze.
  • Hej dziewczynki! - krzyknął tata i pocałował nas obie w czoła.
  • Hej! Co ty taki wesoły? - zapytałam zaciekawiona.
  • No a wy się nie cieszycie że mamy taki super dom, że jesteśmy blisko rodziny no i że... jesteś daleko od tych ludzi przez których cierpiałaś.
  • Tato powiedziałam że nie chcę nic słyszeć na temat ''tych'' osób! - zrobiłam cudzysłów w powietrzu na słowie tych.
  • Dobrze przepraszam wiem że to dla ciebie trudne – powiedział ze skruchą.
  • Dziękuję – uśmiechnęłam się smutno.
  • Kat ale powinnaś o nich zapomnieć!
  • Cari nic już na ich temat nie mów !
  • Jak mam nie mówić skoro prawie...
  • Dość! - przerwał jej tata. - Wiesz że to dla twojej siostry trudne, zresztą dla mnie i mamy też.
W tym momencie spojrzałam na dół na swoje blizny na nadgarstkach. Jedna łza spłynęła po moim policzku zwiastując tym że zaraz rozbecz się jak małe dziecko. Szybko wytarłam ją i pobiegłam na górę do swojego pokoju zostawiając w kuchni kłócących się tatę i Cari. Weszłam do pokoju i trzasnęłam drzwiami następnie wzięłam telefon z szafki nocnej i usiadłam na podłodze przed wielkim oknem. Szybko wybrałam bardzo dobrze znany mi numer i czekałam aż odbierze.

Justin P.O.V'

  • Hej księżniczko!
  • Justin?! - usłyszałem cichy zapłakany głosik.
  • Co się stało, kruszynko? Proszę tylko nie płacz.
  • Nie potrafię zapomnieć o tych ludziach. To jest trudne. Potrzebuję cię.
Nie mogłem tego słuchać jak moja Kat płakał. Chciałbym być blisko niej.
  • Kat, spójrz w niebo.
  • Patrzę.
  • A teraz patrzymy na to razem. - Delikatny uśmiech pojawił się na mojej twarzy nadal patrząc w niebo.
  • Dziękuję.
  • Za co dziękujesz? - zapytałem zaciekawiony.
  • Za wszystko.
  • Co masz dzisiaj w planach?
  • Pójdę na spacer po mieście.
  • Bądź ostrożna.
  • Dobrze.
  • Ale nie płacz już.
  • Dobrze, dobrze. Pa, Jusss. – przeciągnęła trochę 's'
  • No pa, pa, księżniczko – powiedziałem i się rozłączyłem.
  • Jesteś tchórzem, jesteś tchórzem – mówiła moja pod świadomość.
Jestem pieprzonym tchórzem. Mogę się z nią spotkać przecież mieszkamy w tym samym mieście! Ale się boję... Boję się że nie będzie chciała mnie znać. Wiem co wydarzyło jej się w przeszłości, powiedziała że nikim podobnym nie chce mieć do czynienia, a ja byłem podobny ale jednak inny.
Myślę że jak się dowie kim jestem to mnie znienawidzi, obiecałem jej że ja taki nie jestem. Kłamałem. Jestem taki sam, ale ja nie chcę jej skrzywdzić. To jest trudne. Ona mi nie wybaczy. Nigdy.

Kat P.O.V'

Po pocieszającej rozmowie z Justinem poszłam się ogarnąć w łazience. Weszłam do mojej łazienki, rozebrałam się do naga, odkręciłam wodę i wskoczyłam pod prysznic. Nałożyłam na rękę herbaciany płyn do mycia i wtarłam go w ciało. Spłukałam go powoli delektując się ciepłą wodą. Zakręciłam wodę i wyszłam z kabiny owinięta fioletowym puchatym ręcznikiem. Wytarłam się do sucha, założyłam na siebie jasne jeansowe rurki, białą bokserkę i na to czarną skórzaną kurtkę, nic więcej nie trzeba było zakładać bo był początek marca a w tych stronach o tej porze roku jest dość ciepło. Stałam przed olbrzymim lustrem w łazience i nakładałam delikatny makijaż. Wyszłam z pomieszczenia i od razu udałam się w stronę drzwi frontowych domu. Wsadziłam telefon kieszeń, założyłam na stopy białe, krótkie conversy i wyszłam z domu. Udałam się w prawa stronę. Szłam i rozglądałam się aż w końcu wpadłam na kogoś.
- Och... przepraszam nie zauważyłam cię – grzecznie przeprosiłam.


  • Nic nie szkodzi, ty jesteś tutaj nowa, tak?
  • No nie do końca ale tak.
  • Lili jestem a ty ?
  • Och... Katherina ale wszyscy mówią Kat. - podałyśmy sobie ręce do uścisku.
  • Więc Kat gdzie będziesz chodzić ?
  • Do szkoły na tym osiedlu chyba jest tutaj tylko jedna?
  • To witam w mojej szkole. - uśmiechnęła się. - Chyba nawet będziemy tej samej klasie.
  • Ja na pewno będę w klasie z Lolą … - nie udało mi się skończyć bo przerwała mi dziewczyna. - Lolą Poveris. - Dokończyła. - Uważaj na nią.
  • To będzie raczej trudne bo jesteśmy... kuzynkami.
  • Wy rodziną?! W ogóle nie jesteście podobne, ale to dobrze!
  • Dlaczego dobrze? - zapytałam zaciekawiona.
*********************************************************************************
Mamy drugi rozdział, jak wrażenia? Chciałam przeprosić za te kropki coś się pomieszało :(
Komentujcie to motywuje :)

5 komentarzy: